24
mln zł wypłacił KGHM w lutym wynalazcom, którzy poprawili efektywność
produkcji w Hucie Miedzi Głogów. Milionowe wypłaty dostali dyrektorzy i
jeden z wiceprezesów kombinatu. Kilka tygodni później część z nich
zwolnił ich nowy, prawicowy zarząd kombinatuW lutym kombinat wypłacił miliony złotych wynalazcom, którzy poprawili
efektywność produkcji w Hucie Miedzi Głogów. Horrendalne wypłaty
dostali dyrektorzy i jeden z wiceprezesów kombinatu. Kilka tygodni
później część z nich zwolnił nowy, prawicowy zarząd.
- To sprawa dla prokuratora - komentuje były wiceprezes ds. finansowych KGHM Jarosław Andrzej Szczepek.
Pieniądze podzielono na 65 wynalazców. Najwięcej dostał jeden z
dyrektorów huty - 2 miliony 690 tysięcy złotych, trzem innym osobom
przypadło po ponad dwa miliony, a pięciu po ponad milion złotych. Ci z
końca listy dostali zaledwie po 270 zł.
Rekordowej wypłaty dokonano pomimo zastrzeżeń co do sposobu jej
naliczenia i w chwili, gdy w radzie nadzorczej KGHM działała już
specjalna komisja powołana do zbadania wynalazczości w spółce. Co roku
bowiem na ten cel kombinat wydaje kilkadziesiąt milionów złotych.
- To jawne działanie na szkodę spółki - uważa Józef Czyczerski, szef
miedziowej "S", członek rady nadzorczej kombinatu, szef speckomisji ds.
wynalazczości.
Wynalazek nosi nazwę "Sposób zwiększania zdolności produkcyjnych
wydziału elektrorafinacji w Hucie Miedzi Głogów". W uproszczeniu:
polegał na takim ustawieniu wanien, w których odbywała się produkcja
miedzi, by można było dostawić dodatkowe. Dzięki temu zwiększono
produkcję miedzi przy podobnych kosztach. A KGHM płaci wynalazcom
procent od efektów usprawnienia - w tym przypadku za ilość
wyprodukowanej miedzi. Gdy w zeszłym roku jej ceny biły rekordy i zysk
spółki poszybował w górę, także efekty stosowania wynalazku stały się
warte miliony.
Wynalazek został zarejestrowany w 1997 roku. Po pięciu latach, w lutym
2002 roku, Stanisław Speczik, ówczesny prezes kombinatu z nadania
lewicowego rządu, zdecydował o przedłużeniu okresu jego stosowania,
czyli o płaceniu twórcom jeszcze do końca 2006 roku.
W styczniu tego roku kierownictwo huty zwróciło się do departamentu
budżetowania o informację na temat zeszłorocznego zysku spółki. Była im
potrzebna do obliczenia honorarium dla wynalazców. Departament podał
kwotę, zastrzegając, że nie jest ostateczna i przed oficjalnym
zamknięciem roku nie powinna być brana pod uwagę do wyliczeń żadnych
wypłat. Mimo to wypłaty naliczono i wypłacono wynalazcom.
Ówczesny prezes KGHM Marek Szczerbiak na wniosek rady nadzorczej
zarządził wstrzymanie rejestracji nowych wynalazków. - Nie było mowy o
starych wynalazkach, za które już od jakiegoś czasu wypłacano pieniądze
- tłumaczy Szczerbiak. - Przecież prawo nie działa wstecz.
W lutym, w ostatnich dniach swojego urzędowania, prezes Szczerbiak
zadecydował o wypłacie wynalazcom 24 mln zł. Tłumaczy: - Nie mogłem nie
podpisać, wiązał mi ręce firmowy regulamin wynalazczości, według
którego wypłata ma nastąpić do dwóch miesięcy po końcu roku.
Wiceprezes Sławomir Pakulski, który zainkasował ponad dwa miliony,
uważa, że sensacja powstała tylko dlatego, że wypłaty za ubiegły rok
znacznie wzrosły z powodu hossy na rynku miedzi: - To tak jak z wygraną
w totolotka. Mieliśmy nie skorzystać? Nie zrobiliśmy nic niezgodnego z
prawem. To rada nadzorcza przez lata nie zrobiła nic konkretnego w
sprawie wynalazczości.